Wiedźmin 3: Dziki Gon - Edycja Gry Roku Oj, już słyszę głosy „Co tu robi te staroć? Przecież mówiliśmy, że w naszym TOP 10 gier na PC znajdą się tylko gry nowe, a Wiedźmin 3: Dziki Gon liczy już sobie 5 lat.” No ale co jak co, pecetowa wersja tego świetnego erpega cały czas ewoluuje, i to dzięki jego fanom, którzy wciąż dłubią przy najróżniejszych modach. I tak dzięki najnowszej wersji The Witcher 3 HD Reworked 11.0 nasza rodzima produkcja błyszczy bardziej niż kiedykolwiek. Dość powiedzieć, że po zobaczeniu w akcji tego moda nikt już chyba nie będzie narzekać na oprawę graficzną gry. Ale nawet i bez tych wszystkich wizualnych fajerwerków Wiedźmin 3: Dziki Gon to absolutny majstersztyk, w który każdy szacujący się gracz bezwzględnie powinien zagrać. Jego misje poboczne i sposób ich powiązania z głównym wątkiem fabularnym do dziś stanowią niedościgniony wzór doskonale przemyślanej gry RPG. Kto wie, może palmę pierwszeństwa obierze mu zbliżający się wielkimi krokami Cyberpunk 2077.
Divinity: Original Sin II Divinity: Original Sin II to absolutna erpegowa perełka, i to nie tylko dla tych, którzy z nostalgią wspominają piękne czasy wieczornych sesji w Baldur’s Gate. Wystarczy spojrzeć na opinie samych graczy – niezależnie do tego czy jest to Steam czy GOG wszędzie gra zbiera wielkie pochwały. I trudno się temu dziwić skoro Divinity: Original Sin II ma w sobie wszystko za co kochamy klasyczne erpegi – świetną, zapadająca w pamięć fabułę, ciekawych bohaterów obudowanych własnymi historiami, cudownie zaprojektowane lokacje i całkiem ciekawy, dość wymagający system walki. A wszystko to spięte jest naprawdę niezłą oprawą graficzną i wyjątkowo klimatyczną muzyką. W takiej sytuacji chyba sami przyznacie, że Divinity: Original Sin II w pełni zasłużyło na miejsce wśród najlepszych gier na PC ostatnich lat.
Civilization VI Na naszej liście można by umieścić wiele strategii, ale ze święcą szukać tak oryginalnej jak Civilization VI. Stworzona przez Sida Meiera formuła przez blisko trzydzieści lat była dopracowywana i obrabiana, by wreszcie w szóstej części błysnąć jak starannie oszlifowany brylant. Oczywiście, nie zabrakło przy tym zmian budzących kontrowersję, ale mimo zastrzeżeń niektórych fanów, można powiedzieć, że te turowe „szachy” mają swój niepowtarzalny charakter i wdzięk. Niewiele znajdziemy strategicznych tytułów, które z podobnym rozmachem podchodzą do kampanii – tutaj możemy poprowadzić dowolną cywilizację przez wieki, zacząć od małej osady, a skończyć na kolonizacji przestrzeni pozaziemskiej. Opcji jest więc w bród i na ich rozgryzaniu można spędzić niejedną bezsenną noc. Co więcej, Civilization VI dostała też arcyciekawe rozszerzenia, które wprowadziły między innymi katastrofy naturalne, ocieplanie się klimatu czy też masę dodatkowych opcji dyplomatycznych i technologicznych. Co tu dużo mówić – ta gra to smakowity kąsek dla każdego fana planowania, podbijania i rządzenia.
Star Wars Jedi: Upadły ZakonFani Gwiezdnych Wojen mają pełne prawo narzekać na „egranizacje” ich ulubionej filmowej sagi. Hity trafiają się tu z rzadka, a o produkcje pachnące świeżością naprawdę trudno. Tym większą niespodziankę sprawiło nam Star Wars Jedi: Upadły Zakon, którego twórcy pozlepiali ze sobą pomysły zaczerpnięte z serii Tomb Raider, Uncharted i – o, dziwo! - Dark Souls. Efekt końcowy zapiera dech w piersiach. Szczególnie, że wszystko to idealnie wpisane zostało w gwiezdnowojenne uniwersum, osadzone między epizodami III i IV. W końcu kto z nas nie marzył o tym, żeby zrobić karierę rycerza Jedi? W dodatku jednego z ostatnich, którzy przeżyli sławetny Rozkaz 66 i który, chcąc nie chcąc, musi stawić czoła coraz potężniejszemu Imperium.
Doom Eternal Strzelaniny różne mają oblicza, ale rzadko która tak sprawnie łączy klasyczne rozwiązania z nowymi pomysłami jak Doom Eternal. To tytuł prawdziwie awangardowy – szaleńcza wojna z piekielnymi zastępami przeplatana eksploracją fantasmagorycznych lokacji. Jednocześnie to pozycja idealna zarówno dla tych, którzy chcą spuścić z siebie trochę pary po ciężkim dniu pracy, jak i dla tych, którzy lubią wyzwania i trenowanie swoich palców. Kontynuacja bestsellerowego Dooma z 2016 zabiera nas na Ziemię, którą pustoszy inwazja demonów. Jak łatwo się domyślić, tylko nasz bohater może ocalić planetę przed zagładą. Na szczęście mamy do dyspozycji cały arsenał spluw, a jeśli trzeba, to możemy też przeciwników rozrywać piłą łańcuchową albo i gołymi rękami. Przyda się do tego i sporo refleksu, i główkowania. No i też nieco samozaparcia, bo potyczki z demonami, oprócz tego, że szalenie szybkie, bywają trudne. Jedno jest jednak pewne – od tak upojnego festiwalu brutalnej przemocy, eksplozji, strzałów i krwi oderwać się nie sposób.
Anno 1800 Symulatory budowania miast to szczególna odmiana gier strategicznych i chociaż parę produkcji mogłoby powalczyć o laur najlepszego reprezentanta tego gatunku, my wybraliśmy właśnie Anno 1800. Kontynuacja uznanej serii podchodzi bowiem do tematu niesztampowo. Z jednej strony mamy rozbudowę miasteczek, a później metropolii, dbanie o przemysł, turystykę, handel i kontakty z innymi ośrodkami. Z drugiej zaś eksplorację mórz i oceanów, a nawet spektakularne bitwy morskie. Najnowsza odsłona tego cyklu, na co wskazuje sam tytuł, została osadzona w XIX wieku, co wiąże się z charakterystycznymi dla tej epoki wyzwaniami i możliwościami. Do zwycięstwa droga wiedzie przez zadymione dzielnice fabryczne, stocznie parostatków, huty, kopalnie, a nawet szpalty cenzurowanych gazet. Rozszerzenia też sporo dodają do tej, i tak już złożonej, rozgrywki. Wprowadzają nowe opowieści, możliwość przeprowadzenia ekspedycji za koło podbiegunowe, czy też upiększenia miast ogrodami botanicznymi. Nic, tylko wyruszyć na nieznane wody, by kolonizować, kolonizować i jeszcze raz kolonizować.
Disco Elysium Co to właściwie za tytuł? Jak go zakwalifikować? No właśnie, to chyba największa zaleta Disco Elysium. Nie mieści się w żadnej szufladce. Najbliżej mu do połączenia RPG z grą przygodową. Mamy więc śledztwo w stylu noir na ulicach rozrywanego zamieszkami miasta, zapijaczonego detektywa, któremu przypiszemy określone umiejętności i talenty, a przede wszystkim nieliniową fabułę, której nie powstydziłby się sam Raymond Chandler. Sprawnie napisane dialogi przeplatają się tutaj z eksploracją malowniczych lokacji i wyborami ścieżek, które determinują dalszą historię. Postacie są żywe, intryga wciąga bez reszty i nawet psychika głównego bohatera ciekawi i aż się prosi o jej zgłębianie. Szczególnie, że nie raz przyjdzie nam tutaj faktycznie konwersować z własnymi umiejętnościami. Co tu dużo mówić – drugiego tak nietuzinkowego tytułu nie znajdziecie. Jego twórcy postawili wszystko na jedną kartę, puścili wodze inwencji i znokautowali erpegową konkurencję.
Sekiro: Shadows Die Twice Niejedna gra From Software’u mogłaby znaleźć się na naszej liście. Idealnie nadaje się do tego choćby Dark Souls III. My stawiamy jednak na Sekiro: Shadows Die Twice. Czemu? Ponieważ to tytuł, który pozwolił Miyazakiemu (twórcy kultowych „soulsów”) wyjść z bezpiecznej niszy i rozkochać w sobie rzeszę graczy na całym świecie. Samurajskie przygody jego autorstwa jednocześnie przecierają nowe szlaki i zachowują charakterystyczny „bezlitosny” charakter innych produkcji tego autora. Są dynamiczniejsze, miejscami zdawałoby się mniej wymagające, a miejscami bardziej. Frustrują też kiedy trzeba i, co chyba najważniejsze, potrafią być piekielnie satysfakcjonujące. Do tego dochodzi jeszcze niesamowity klimat feudalnej Japonii nawiedzanej przez przerażające monstra. I choć Sekiro: Shadows Die Twice to nie jest tytuł dla każdego, to jednak wielu pecetowych graczy zdołał pochwycić w swoje sidła, na dobre kradnąc ich serca.
Ori and the Will of the Wisps Bajki są dla dzieci? A platformówki to gatunek wymarły? Oj, niekoniecznie! Ori and the Will of the Wisps jest najlepszym dowodem na to, że jest inaczej. Druga część uznanego w świecie gier Ori and the Blind Forest raz jeszcze przenosi nas do zaczarowanego lasu, gdzie wzruszenie i przerażenie idą ze sobą w parze. Siła tego tytułu tkwi jednak przede wszystkim w absolutnie bajecznej oprawie audiowizualnej, z cudownie skomponowaną muzyką. No i jeszcze w całkiem interesujących wyzwaniach zręcznościowych. Bo, wbrew pozorom, nie jest to ot, taka łatwa i przyjemna gierka dla dzieciaków. To prawdziwy tor przeszkód, który wymaga nadzwyczajnego refleksu, nerwów ze stali i szybkiej orientacji w przepięknie odmalowanych lokacjach. Ori and the Will of the Wisps jest więc wspaniałą, oniryczną przygodą dla każdego, kto ma ochotę zanurzyć się w magiczny, bajkowy świat jednocześnie testując swoje nerwy ze stali.
Red Dead Redemption 2 Długo czekaliśmy na kontynuację (a w zasadzie prequel) westernowego hitu Rockstara. Ale wreszcie się doczekaliśmy, i, co tu dużo mówić, jest to Dzieło przez duże „D”. Chyba żaden tytuł do tej pory nie wycisnął tyle ze zjawiska immersji, co przygody rewolwerowca Arthura Morgana. Red Dead Redemption 2 rzuca nas w olbrzymi otwarty świat, który bynajmniej nie ogranicza się tylko do prerii Dzikiego Zachodu. To żywy mikrokosmos, który rozciąga się od bagnistych terenów, przez zaśnieżone górskie przełęcze, po surowe pustynie. Opowieść o bandzie przestępców uciekającej przed stróżami prawa wciąga bez reszty, a tryb wieloosobowy pozwala w tym malowniczym świecie po prostu… zamieszkać na dobre. Jakby tego było mało wersja pecetowa westernu Rockstara może pochwalić się absolutnie fenomenalną oprawą graficzną, która potrafi zachwycić nawet najbardziej wymagających estetów. Dla takiej gry warto nawet zmodernizować swoją maszynę.